e-filozof.pl

Słowo w sprawie nauczania filozofii w szkole

Autor: Paweł Lechowski Data dodania: 19 czerwca 2023 01:45 Kategoria: Portal

 Szanowni Państwo Dyrektorzy Szkół Średnich 

Pozwalam sobie  napisać te parę słów  do człowieka, który w swojej kadrze pedagogicznej nie ma przyjaciela  będącego nauczycielem filozofii. To tylko  jedna godzina tygodniowo w  pierwszej klasie szkoły średniej.  Ocena z filozofii znajdzie się na świadectwie maturalnym. Uczę filozofii od trzech lat w Zespole Szkół im. Wisławy Szymborskiej w Częstochowie. Skończyłem studia podyplomowe na Wydziale Sztuki AJD, jestem magistrem ekonomii (prezesem biura rachunkowego Lechowski sp. z o.o.), magistrem filozofii, inżynierem matematyki, dziennikarzem społecznym (www.psus.info),  aktualnie doktorantem UJD na literaturoznawstwie.    Niedawno napisałem w szkolnym librusie:

Zapraszam do lektury eseju o Harrym Potterze

Autor: Paweł Lechowski Data dodania: 12 stycznia 2018 01:47 Kategoria: Portal

  

Czy seria książek J.K. Rowling o Harrym Potterze ma charakter okultystyczny, więcej: ich lektura może stanowić współczesną inicjację okultystyczną?   

Harry Potter i okultyzm

Przewrót kopernikański w filozofii na przykładzie realności świata Kobielów i Woźniczki

Autor: Paweł Lechowski Data dodania: 8 maja 2016 15:19 Kategoria: Portal

     Do Szanownego Towarzystwa Filozoficznego !
Ogłaszam kolejny kopernikański przewrót w nowożytnej filozofii. Przestawłenie filozofii Kanta z głowy na nogi. Chodzi mi o pojęcia noumenów i fenomenów, które mają u Kanta charakter aprioryczny tj. z góry określony i niezmienny.
Kant rozdzielił świat na dwie części nie odpowiedając na pytanie: dlaczego występują różnice obiektów w nim znajdujących się? W mojej filozofii znalazłem na to odpowiedź porównując świat Kobielów ze światem profesora Macieja Woźniczki. W fizycznej przestrzeni oba światy leżą blisko siebie, tj. za Łodzią.
Główna teza teorii aposteriorycznej temporalności: to co dla prof. Macieja Woźniczki jest fenomenem dla Kobielów będzie noumenem. Po prostu profesor jest obiektem o wyższej złożności, czyli w tej realcji występuje jako noumen widzący fenomeny. Natomiast obiekt fenomenalny w tej realcji traktuje profesora filozofii jako noumen.  
 
Świat Kobielów:
 
 Kobielowie mówią, że mieszkają na końcu świata. Do sklepu idą 7 km, bez lampy naftowej nie wyobrażają sobie wieczorów. Modlą się co wieczór, prosząc Boga, aby pozwolił im przetrwać kolejny dzień i nie pozostawił głodnych.
Większa część rodziny Kobielów przed domem pod lasem ©Dariusz Piekarczyk
Kurpie to zagubiona między lasami koło Godynic w gminie Brąszewice (powiat sieradzki) niewielka wieś, gdzie domy są rozrzucone między polami. Do Kurpiów trafić trudno, a jeśli już ktoś trafi, to jeszcze trudniej odnaleźć obejście rodziny Kobielów. Aby tam dotrzeć, trzeba skręcić w Godynicach w prawo i jechać polną drogą, a potem leśnym duktem hen, hen. Dukt w końcu zwęża się, skręca, las gęstnieje, po lewej stronie widać ruiny starego młyna wodnego i w końcu, na końcu drogi, pojawia się niewielka, chyląca się ku ziemi drewniana chałupa, co to jak nic ponad 80 lat ma.

Obok drewniana stodoła, jakieś szopy. Płotu próżno szukać, bo i po co tu płot na pustkowiu, gdzie śmiało tablicę z napisem "Koniec świata" postawić można. Bo za Kobielami nikt już nie mieszka. Dalej tylko las i las, no i jeszcze krnąbrna rzeczka Łużyca, która jak wyleje, potrafi miejscowym krwi napsuć.
 Większa część rodziny Kobielów przed domem pod lasem ©Dariusz Piekarczyk
 
Na powitanie obcego wyskakuje hożo czereda psów. Mają ich Kobielowie sześć, do tego jeszcze osiem kotów.
 
- A nas panie ośmioro teraz w domu, a było więcej, bo starsze dzieci w świat poszły - mówi na przywitanie Dorota Kobiela, która dom cały trzyma twardą kobiecą ręką.
 
Jest taką żelazną panią na włościach, wprawdzie z ziemią szóstej klasy, ale prawie sześciohektarową.
 
- Dziesięcioro dzieci się dochowaliśmy. Teraz w trzech izbach mieszkamy, a dom, jak widać niewielki, niepodpiwniczony, bez strychu, z pękającymi sufitami, oknami nieszczelnymi. Długi tak gdzieś na 11 metrów, a szeroki będzie z osiem. Dom aż prosi się o remont, o tu z boku zaczęliśmy dobudowywać izbę z bloków, ale robota stanęła. Pieniędzy nie ma.
 
Jak żyć na końcu świata, gdzie do najbliższej wsi ze sklepem spożywczym 7 kilometrów w jedną stronę, a prędzej dzikiego zwierza niż człowieka spotkać można? Gdzie brak elektryczności to chleb codzienny, gdzie łazienka wprawdzie jest, ale tylko z zimną wodą i, jak wyjaśnia pani Dorota, bez kafelków, gdzie, kiedy śniegiem zawieje, to aby dojść do duktu leśnego, najpierw trzeba odwalić ścieżkę na jakieś 800 metrów długości. Na dodatek z myszami i szczurami walkę toczyć trzeba przez okrągły rok. Jakby tego było mało, to strzec trzeba się jeszcze przed Cyganami i różnymi oszustami, którzy Kurpie co rusz nawiedzają.
 
- Jakby tu zacząć - zastanawia się pani Dorota. - Może od tego, że pięcioro dzieci ze mną i moim mężem mieszka. Czterech naszych chłopców i Kacperek, co ma 4 lata. To dziecko naszej córki Bożeny, co w Lisach mieszka z konkubentem. Jest u nas, bo tam to patologia na całego. Ona z konkubentem przywiązywała dziecko do stołu, biła, raz to nawet na dwa dni do lasu z nim uciekła. Dziecko tylko wodę piło. Dzieciak jest tak zestresowany, że jak usłyszy, że samochód jedzie, to ucieka. Za nic w świecie do matki wrócić nie chce. A u córki, wstyd to powiedzieć, rozpusta panie na całego. Bimber tylko piją i takie malutkie bambułki, czyli wino tanie. Wstydu nie ma, a my przecież porządne ludzie, a tak każdy w oczy nam napluć może. Niedawno psa na śmierć zamęczyli. I jak oni dziecko wychowają? Tam jest jeszcze Filip, co ma 2 latka. Ooo, to zaniedbane dziecko. Chcemy je adoptować. Sprawa w Sądzie Rodzinnym w Sieradzu jest.
Oprócz Kacpra w domku pod lasem mieszka brat seniora rodu, czterej synowie Doroty i Bogusława Kobielów. Sylwek ma lat 13, a Marcin 15. Piotr (19) i Zenon (20) już pracują. Dorywczo wprawdzie, ale robotę mają.
- Po ludziach chodzą - wyjaśnia pani Dorota. - Jak miesięcznie po tysiąc złotych mają, to jest nieźle. Sylwek i Marcin do szkoły do Klonowej chodzą. Parę ładnych kilometrów przez las w jedną stronę. Jak zawieje albo mróz siarczysty lub deszcz, to dzwonię do szkoły, że nie przyjdą. Nieźle się uczą, trójki, czwórki mają.
Jak wyżywić taką gromadę ludzi, kiedy do sklepu daleko, a i każdy grosz oglądać po kilka raz trzeba?
- Zakupy to głównie na głowie mojego chłopa - zdradza pani Dorota. - Bierze rano dwie duże torby, idzie pieszo do Godyni albo Brąszewic. O czwartej albo piątej po południu wraca do domu z zakupami. A trzeba tego dużo, na dzień to idzie od czterech do pięciu bochenków chleba i z trzy kostki masła albo margaryny. Masło to sama robię, teraz tylko chwila przerwy, bo krowa się ocieliła. Ser też sama robię. A gadziny to mamy trzy. I ciągnik u nas jest, ale taki składak. Ziemię głównie ręcznie obrabiamy. Co tam panie z tej ziemi, tyle co kartofli dla nas i zboża dla gadziny, świń i drobiu. Bo świnie to chowamy tak, że jak jedną się ubije, to druga już rośnie. I wszystko na mojej głowie, bo chłop mój taki nieporadny. Ja już dzień wcześniej muszę wiedzieć, co na obiad ugotować w kolejnym dniu. I tak se kombinuję, żeby najtaniej, ale i syto było.
A to zupy fasolowej pani Dorota ugotuję, kluski śląskie, klopsiki, kotlet mielony, albo ziemniaki z sosem grzybowym, bo grzybów to u nich w bród. 
- Grzyby to dla nas wielka dobroć. Jak się tylko pojawią, to wszyscy do lasu pędzimy. Mamy swoje miejsca. Podobnie z jagodami. Potem dwóch jedzie na zielony ryneczek do Sieradza i sprzedaje - mówi gospodyni. - Z tych pieniędzy to mam potem na różne opłaty. Za światło było ostatnio 150 zł, a przecież oszczędzamy. Nie mamy nawet odkurzacza. Wracając do gotowania. Baba jest od garów, a nie chłop. Pewnie, że dobrze jak czasem naczynia umyje, coś tam ogarnie, bo duża podpora, ale gdzie mu tam do kuchni.
Na nudę to pani Dorota czasu nie ma. Jak nie gotuje, to zajmuje się praniem.
- Od niedawna mam lepiej, bo dobrzy ludzie podarowali pralkę, taką z prawdziwego zdarzenia - mówi pani Dorota. - Do niedawna prałam we frani, to była czysta mitręga. Panie, takie pranie to dzień cały zajmuje. W międzyczasie ceruję skarpety, naprawiam odzież, szyję firanki. Chodzę jak w kieracie.
U Kobielów spać idą gdzieś około 21.
- A co tu siedzieć - twierdzi pani Dorota. - Na wsi nikt długo nie przesiaduje. Zresztą często gęsto światła u nas nie ma. Długo, długo, to światła tu u nas nie było. Będzie ileś tam lat temu podłączyli, ale niech tylko wiatr dmuchnie, to koniec. I kable u nas słabiutkie. U nas zawsze w pogotowiu są świeczki i lampa naftowa, ino ostatnio klosz się zbił. Zanim położymy się spać, chłopaki dają jeść królikom, zrobią lekcje. Potem wszyscy klękamy do wspólnej modlitwy. Najpierw to "Ojcze nasz". Potem prośba do Bozi, żeby nam dał do jutra przetrwać i nie zostawił głodnych. Wstaję około 5. Reszta później. Po śniadaniu, jedni do szkoły, inni do pracy, jak robota jest.
Na pustkowiu niebezpiecznie bywa, nie tylko nocą.
- Ostatnio jeden taki chodził, co to za inkasenta z elektrowni się podawał - mówi pan Bogusław. - Do nas, na szczęście, nie dotarł, ale w paru chałupach był i trochę grosza zebrał. Ale nas też okradli, raz. Cyganie weszli na podwórko i kury podprowadzili. Nocą nie raz, nie dwa pukają do drzwi, ale nikomu nie otwieramy. A wiesz pan kto to? Pewnie kłusowniki z jakąś bronią albo ktoś, kto na pustkowiu się zagubił.
Najradośniej u Kobielów jest przed Bożym Narodzeniem i w czasie świąt.
- Zjeżdża tu, kto tylko z rodziny może - mówi radośnie pani Dorota. - Wspólnie gotujemy potrawy, ubieramy choinkę, a potem pieszo, bo taka tu tradycja, na pasterkę do Godynic. I to obojętnie śnieg, mróz, zawieja, iść trzeba. Z tej pasterki to wraca się nad ranem.

Pani Dorota nachwalić nie może się proboszcza z Godynic, który raz w roku zagląda do ich chałupy.

- Przyjeżdża autem na kolędę - opowiada pani Dorota. - Pojawia się wtedy, jak jest dobra pogoda i przejechać można, o tak jak choćby pan dzisiaj. Ksiądz na poziomie jest, usiądzie, pogada.

O pracownikach Urzędu Gminy w Brąszewicach oraz Gminnego Ośrodka Pomocy Społecznej kobieta mówi ciepło. Po wielokroć podkreśla, że pomagają, jak tylko mogą.

Kobielowie oraz ich dzieci nie myślą o porzuceniu Kurpiów. Tu im dobrze, tu ich świat. Marzą, żeby tylko dom wyremontować, bo ten w kiepskim stanie, ale skąd pieniądze, skąd?
http://www.dzienniklodzki.pl/artykul/3766611,kurpie-zagubiona-wies-na-koncu-swiata,id,t.html
 
Świat profesora Macieja Woźniczki:
 
 
Profesor wyróżnia w koncepcjach nauk przyrodniczych dwie postawy:
·        realistyczną – w niej prawda fizyczna opiera się na wynikach nauk przyrodniczych oraz
·        antyrealistyczną czyli spekulatywną, w której stwierdza się, że świat zewnętrzny jest zupełnie inny niż podmiotowi poznającemu się wydaje. http://planetarium.org.pl/new1/index.php/wyklady/nasze-gwiazdy-2015-2/352-prof-dr-hab-maciej-wozniczka
 
    Profesor Maciej Woźniczka jest przedstawicielem filozoficznego neopozytywizmu. Świat prof. Macieja Woźniczki kręci się wokół spraw związanych z dydaktyką filozoficzną. Raz w tygodniu profesor wsiada do samochodu i jedzie do Częstochowy spiesząc się na zajęcia ze studentami. Przestrzeń życiowa profesora jest przestrzenią dydaktyczną,  określoną możliwością autostradowego dojazdu lub chociaż tym, żeby była droga szybkiego ruchu. Czas mierzony jest udziałem w zjazdach filozoficznych, konferencjach i spotkaniach (w tym: radach wydziału, instytutu i zakładu naukowego, którego jest kierownikiem),  tudzież ilością publikacji oraz recenzji w poczytnych czasopismach filozoficznych. Realność profesora Macieja Woźniczki nie odnosi się do sposobu wyrabiania masła, lecz opiera się na wynikach nauk przyrodniczych, co oczywiście jest wyższym poziomem mentalnym i sposobem rozumienia świata. Być może istnieją jakieś noumeny (obiekty, które posiadają większą od profesora złożoność temporalną) ale jak dotąd profesor odpowiada dydaktycznie na każde zadane mu pytanie. Jednocześnie  profesorowi dostatecznie bliska jest realność czarnej pracy w ziemi i chleba z margaryną. Profesor jest podmiotem o wysokiej temporalności.
 
    Odpowiedź na problem realności poznania świata to wprowadzenie zależności między subiektem a czasem (noumenem) i przestrzenią (fenomenem) opartej na zasadzie   aposterioryczności temporalnej. 
               
  1. Obiekty w Universum świata składają się ze zdarzeń. 
  2. Świat jest niewyczerpanym potokiem zdarzeń.
  3. Potoki zdarzeń, które wypełniają świat Kobielów i świat profesora Woźniczki pokrywają się ze sobą tylko w jakiejś części zdarzeń codzienno-bytowych. 
  4. Noumeny i fenomeny to atrybuty (właściwości) zdarzeń (obiektów).
  5. To, jaki status temporalny posiada obiekt poznawany, czy obiekt dla subiektu jest noumenem czy też fenomenem jest aposteriorycznie zależne od temporaności obiektu poznającego.
  6. Podział na noumeny i fenomeny jest podziałem z punktu widzenia subiektu. Przykład: to co dla podmiotu o wysokiej temporaności -  prof. Macieja Woźniczki -  jest fenomenem (np. religia) dla podmiotów o niskiej temporalności - rodzina  Kobielów - będzie noumenem. 
  7. Obiekty mają różną temporalność, która mierzona jest ich złożonością.
  8. Temporalność oznacza złożoność zdarzeń wydzielonych z Universum.
  9. Temporalność subiektu jest jego zdolnością rozumienia świata na różnych poziomach - zasada aposterioryczności temporalnej.  
  10. Poznanie jest aktem - jednoczesną przyczyną i rezultatem - zmiany temporalności obiektu.
  11. Subiekt to obiekt poznający coś nowego i zmieniający punkt widzenia oraz rekonfigurujący swoją działaność przez co,  zmienia mu się  dotychczasowy poziom ontologiczny na wyższy.
  12. Racjonalne poznanie, myślenie i nauka zwiększają temporalność subiektu.
  13. Poznaniem transrelanym są praktyki nazywane w tradycyjnej filozofii irracjoanlnymi, natomiast w filozofii wyobrażni zaliczane są do takiej  działaności, która zmierza do uwolnienia subiektu od niskotemporalnych obiektów.   
  14. Poziom Absolutu to ten, w którym subiekt doświadcza fenomenalnej pustki wraz noumenalną zupełnością.  
  15. W związku z tym, że poziom Absolutu oraz poziom Nicości są z góry określone i niezmienne, zdarzenia, które je wypełniają można klasyfikować na cztery sposoby, przy czym dwa pierwsze są poznawczo neutralne: a) zdarzenia fenomenalne (zmiana jednych fenomenów na inne nie powodująca przyrostu lub zmniejszenia fenomenów), b) zdarzenia noumenalne tj. zmniejszające i zwiekszające zasób noumenów o tę samą wartość, c) zdarzenia, w wyniku których fenomeny rosną a noumeny maleją (poznawczo dodatnie), d) zdarzenia poznawczo ujemne, takie w których fenomeny maleją, a noumeny rosną o tę samą wartość.
  16.  Świat można rozumieć na wielu poziomach, z których najniższy jest poziomem codziennej bytowości obiektów, a najwyższym poziom kolektywnej mentalności.  
  17.  Zmieniając swoją temporalność subiekt może zmienić przestrzeń i czas.
  18. Przestrzeń to forma położenia obiektu o mniejszej temporalności. 
  19. Czas to obiekt o większej temporalności niż aktualna temporalność obiektu poznającego.
  20. Nie ma jednego czasu i przestrzeni – czas i przestrzen są formami (sposobami) rozróżniania obiektów przez subiekt; epifenomenów (obiektów będących przestrzenią) i epinoumenów (obiektów będących czasem).  
  21. Zdarzenia stają się noumenami lub fenomenemi na poziomie subiektowym, przy czym te zdarzenia, które mają mniejszą temporalność od subiekta są fenomenami (są przestrzenią), a te które mają większą od niego złożoność (temporalność) są noumenami (są czasem).
  22. Realność to przestrzeń zdarzeń o współmiernym poziomie złożoności dla tych subiektów, które jej doświadczają. 
  23. Realność występuje wtedy, kiedy pokrywają się obszary działania różnych subiektów.
  24. Realność dla wszystkich członków rodziny Kobielów jest realnością dostępną, ponieważ jest to realność kolektywna, dotycząca fenomenów (obiektów o mniejszej temporalności od poziomu temporalności Kobielów).
  25. Realność u prof. Macieja Woźniczki jest obszarem działania, który pokrywa się z obszarem działania innych profesorów filozofii. Zakres realności (fenomenów) jest u  prof. Woźniczki znacznie większy niż zakres noumenów. 
  26. Aposterioryczność  temporalna  prof. Macieja Woźniczki  jest większa od  temporalności  Kobielów. 

Twórcą filozofii temporalnej jest rosyjski myśliciel Aleksander Bołdaczow

Aksjomatyczna teoria religii - dla tych co uczą filozofii religii, ale jej nie rozumieją

Autor: Paweł Lechowski Data dodania: 21 marca 2016 01:11 Kategoria: Portal

 

Religia  jest zbudowana na aksjomatach wzajemnych relacji transcendentalnego z immanentnym.
 
I Aksjomat.  O połączeniach immanencji z transcendencją. Istnieją dwie  kombinacje immanentnego z transcendentnym; to znaczy takie, w których przeważa jeden z komponentów religii  występujących  w parze immanencja – transcendencja. Wariant, w którym występują   dwie immanencje  odrzucamy ponieważ nie prowadzi do sacrum; także odrzucamy odwrotną kombinację dwóch transcendencji, która  trywializuje sacrum. Mamy zatem:  A immanentne pozytywne, transcendentne negatywne; B  immanentne negatywne, transcendentne pozytywne. Przejście od A do B jest przejściem od religii opartej na immanencji do religii opartej na transcendencji. Bez odniesienia się do koncepcji socjum Emila Durkheima i Marcela Mossa,  psychologii głębin Carla Junga oraz socjologii głębin Gilberta Duranda nie jest możliwe naukowe wyjaśnienie tego przejścia.    
 
II Aksjomat. Religijność etnosu jest immanentna, a religijność narodu transcendentna. Termin „immanentny” oznacza w filozofii coś „istniejące wewnątrz” lub „znajdujące po tej  stronie”. Immanentność granicy związana jest tym, że socjalność w swoim aspekcie podstawowym i strukturalnym jest „totalnym zjawiskiem” (Marel Moss), a więc warunkuje nie tylko to, że znajduje się wewnątrz społeczeństwa, lecz również to, co leży na zewnątrz. Mircea Eliade, największy  historyk religii, wyraził to w formule "la natura e culturalmente condizzionata" ("przyroda jest uwarunkowana przez kulturę"-  wł.)
 
III Aksjomat.  Wprowadza się pojęcia sacrum i profanum jako rozgraniczenia sfer „bliskiej” i „dalekiej”. Obszar religii zaczyna się w strefie, odnoszącej się do "tam", to znaczy za linią immanentnej granicy, oddzielającej „tutaj” od „tam”. W pojęcie "tu - tutaj" wchodzi to, co  w socjologii przyjęło nazywać się profanum, a w pojęcie tam – wchodzi sacrum. Para sakralne („tam”) - profanne,  („tutaj”) tworzy społeczną strukturę religii. Religia - jest tym wszystkim co odnosi się do sakralnego, do „tam”.  Koncepcja sakralnego (świętego, das Heilige) po raz pierwszy została jasno sformułowana przez Rudolfa Otto. Według niego sacrum niesie w sobie jednocześnie zgrozę i błogość, potrząsa człowiekiem i straszy go, ale też zachwyca, odpycha i przyciąga, wpływa na egzystencję i ontologie człowieka, które ulegają jakościowej  zmianie. R. Otto mówił o „misterium tremendum”, o «sakramencie, sugerującym zgrozę”.  Badaczem, który zajmował się obszarem sacrum z punktu widzenia socjologii był Emil Durkheim. Według niego religia przedstawia sobą fundamentalną socjalną instytucję zbudowaną wokół pojęcia sacrum. W okresie moderny analogiczne funkcje wypełniają różnego rodzaju ideologie.
 
 
IV Aksjomat. Skala profanum odpowiada skali socjum. Poza zasięgiem społecznego „tutaj” zaczyna się „tam”.
Pytanie gdzie zaczyna się „tam”? jest o tyle istotne, że wyznaczać będzie strefę religii - religijnych poglądów, praktyk, obrzędów, zaleceń, religijnego doświadczenia i religijnych instytucji. Między „tutaj” i „tam” znajduje się strefa graniczna, która może być powiększona na dwa sposoby zarówno w kierunku „tam” jak i w kierunku „tutaj”. W pierwszym przypadku myśli się, że „tam” jest dalekie, duże i nieznane. W drugim, że „tutaj” jest głębokie tajne i skryte. „tutaj” znajduje się wewnątrz immanentnej granicy a „tam” na zewnątrz. Można przedstawić następujący obraz: „tutaj” - to mezozona, Odpowiadająca   rozmiarowi  doświadczenia tzw. zwykłego człowieka. Poza zasięgiem społecznego „tutaj” zaczyna się „tam”. „Tam” jest czymś poza zewnętrznymi granicami, czymś leżącym w „dalekim”, w makrozonie, czymś przedstawiającym duży, daleki świat. W nim dopatrują się ludzie istnienia hiperbolicznej struktury. „Daleki” pociąga za sobą świat  „bardzo duży”  -  strefę gigantów, olbrzymów, ogromnych istot, bogów i demonów. „Dalekie» zakłada istnienie „dużego”   „gigantycznego”. Dlatego religia operuje bardzo dużymi rozmiarami, które są jednym z podstawowych właściwości „sakralnego”. Dotychczas, kiedy wymawiamy słowo „wielkie” („wielkie osiągnięcie”, „wielki człowiek” itd.), rozumiemy przez nie właśnie „sakralne”
 
V Aksjomat. Profanum to też sacrum, ale  mniejsze. Występują jakościowe różnice między  „tam” i     „tutaj”. „Tam” to inne „tutaj”.     
 
VI Aksjomat. Sakralne jest jednością "tajnego dalekiego" i "tajnego bliskiego". Przejście sakralnego przez immanentną granicę to przejście małego w duże lub dużego w małe.
 
VII Aksjomat. Sfera „tam” odpowiada strukturom imaginera  (wyobraźni) jako strukturom mitu rozwiniętego w postaci dwóch reżimów kolektywnej nieświadomości w hipotezie Gilberta Duranda występują jako reżim diurna  (grupa mitow diaresis) oraz  reżim  nokturna (grupy mitów: mistyczna i syntetyczna).
 
VIII Aksjomat. W następnej  fazie Profanum staje się czymś „nie-sakralnym” . Dychotomia „tutaj” – „tam” przyjmuje formy antagonistyczne.
 
IX Aksjomat. Kolejnym krokiem na drodze przechodzenia granicy immanentnej w transcendentną jest pojawienie się religii wyjaśniających świat na sposób diurnistyczno-dualny. Dwie dychotomie: między „tutaj” i „tam” oraz „dalekim tajnym” i „bliskim tajnym” schodzą się w jedną i tę samą formę gnostycznych i manichejskich wierzeń.   
 
X Aksjomat. Apogeum przejścia do granicy transcendentnej następuje w religiach monoteistycznych. Monoteizm to brak wspólnej natury i miary dla absolutu boga i świata. W tym momencie granica immanentna staje się transcendentną, czyli „tam” nie ma nic wspólnego z „tutaj”.  Pojawia się jednorodność jako główny modus religii. 
     
 
Aksjomatyczną teorię religii dedykuje Panu Asystentowi mgr Michałowi Płóciennikowi, który mnie uczył filozofii religii w latach 2015-2016
 
Paweł Lechowski, autor aksjomatycznej teorii religii 
 

Alienacja – historyczna przypadłość czy uniwersalne ludzkie przeznaczenie ?

Autor: Paweł Lechowski Data dodania: 17 października 2015 01:45 Kategoria: Portal

  Mamy dialektykę miedzy ludzkością a przyrodą oraz dialektykę klas

Źródłem dialektyki jest człowiek, który nie ma wbudowanego mechanizmu działań instynktownych i w związku z tym nie może żyć w stanie adaptacji do świata materialnego, a więc musi grać z otoczeniem w celu jego opanowania. W ten sposób człowiek staje się istotą podejmującą starania i dążąca do celu. Sedno marksizmu tkwi w ocenie rezultatu tych starań, w szczególności między wytwórcą a jego wytworem. Jeśli założymy, że ludzie nie zawsze dostają to czego pragną, ponieważ przypada im rola narzędzi w rękach tych, którzy programują cele społeczne, to taka alienacja ludzi, którzy nie żyją dla samych siebie będzie zawsze istniała jako ludzkie przeznaczenie.  Marksizm jest ekstremalnie holistycznym widzeniem przeznaczenia ponadindywidualnego, w którym czynniki materialne społecznie i historycznie warunkują wolę klas społecznych w miejsce woli jednostek. Różnica pomiędzy marksizmem a liberalizmem polega na sposobie wyjaśniania zagadnienia alienacji w paradygmacie moderny.
 Paradygmat moderny określił Kant: rozum i postęp socjalny. Podmiot został przyporządkowany do obiektu, którym manipuluje i który daje mu korzyści z jego użycia. Zasada użyteczności w ramach paradygmatu moderny mówi, że wartość przedmiotów zmienia się w konsekwencji relacji w jakich występują, a indywiduum opanowane zostało myśleniem nakierowanym na wybór najlepszych środków dla osiągania własnych celów. Człowiek premoderny tego nie potrafił. Marksizm widzi alienacje jako historyczną przypadłość, liberalizm jako uniwersalne przeznaczenie.
 
  Jaki ładny  obrazek - zajęcia z filozofii na temat alienacji
 
Zamiejscowa Pani Profesor prowadzi ćwiczenia. Na sali niewielka gromadka studentów. Tematem jest alienacja u wczesnego Marksa. Otwierają się drzwi, pojawia się studentka, która od progu przepraszając raz po raz, zwraca się do Pani Profesor, że ją od kilku dni szukała i że brakuje jej jakiegoś wpisu do czegoś tam. Odpowiedź jest natychmiastowa: nie ten czas, nie to miejsce. W takiej atmosferze drzwi się zamykają bardzo szybko. Studentom na sali robi się żal koleżanki , bo wydawała się miła i była ładna. Mamy alienacje po obu stronach drzwi. Weźmy się za filozoficzną analizę zdarzenia.
   Oba subiekty nazwiemy je odpowiednio: PP (Pani Profesor) i PS (Prosząca Studentka) znalazły się w sytuacji społecznej generującej ludzką alienacje. Posługując się teorią biurokracji Maksa Webera i własnym doświadczeniem widzimy, że w organizacji społecznej o nazwie Akademia Jana Długosza  nastąpił niebywały rozrost form biurokratycznych. Z teorii Webera wiadomo, że biurokratyzacja i alienacja idą w parze, zatem formy narzucone przez te biurokracje mogą stanowić źródło rozterki i cierpienia. W naszym przypadku zarówno subiekt PP jak i subiekt PS sprzedali swój czas organizacji społecznej o nazwie AJD. Ten czas został w użyteczny sposób podzielony na czas administracyjny i czas dydaktyczny. Na straży tego podziału stoi system biurokratyczny AJD. Strażnik nie jest źródłem ani przyczyną. Analizując sytuacje od strony paradygmalnej stawiamy tezę, że 1) mamy do czynienia z podwójną alienacją – „do” i „od”;  2) przyczyną tych alienacji jest epoka kulturowa moderny, a w szczególności dominująca ideologia liberalna na czele z zasadą użyteczności. Wychodzimy z założenia, że subiekt PP jest zaabsorbowany użytecznością podziału czasu bardziej od subiekta PS, który faktycznie zakłóca mu prowadzenie zajęć. W rezultacie pojawia się u subiekta PP poczucie zdystansowania. Moderna i jej pozytywizm przekształca to  zdystansowanie w ideologię i moralność. Zatem w momencie otworzenia drzwi w trakcie zajęć dydaktycznych u subiekta PP zdystansowanie stanowiło charakterologiczną podstawę moralności obiektywizmu. Innymi słowy  pozytywistyczna właściwość moderny dowartościowała uczucie zdystansowania obiektywizmem. „Obiektywność” moderny nie jest na tym poziomie formą neutralności, lecz   a l i e n a c j i, w stosunku do własnej jaźni i społeczeństwa – alienacji ze społeczeństwa doświadczanego jako coś bolesnego, w tym przypadku boleśnie chcącego. Obiektywność jako forma alienacji jest sposobem kompensacji, z którego subiekt PP korzysta w sytuacji kiedy jego zdolność do miłości została okaleczona. Do nazwy tego subiekta dołożymy „O” jak „obiektywność”. Subiekt aktualnie nazywa się PPO (Pani Profesor Obiektywna). W społeczeństwie utylitarnym pojawia się problem ludzkiej alienacji, jako problem porządku społecznego tak potężnego, że zyskuje autonomie wobec ludzi. W tym kontekście proszący subiekt PS wykazał się pewną dozą radykalności, polegającej na tym, że będąc małym trybikiem w maszynerii społecznej AJD, oraz będąc kontrolowanym przez zmechanizowaną biurokrację jasno postawił cel i zdobył się na twórczą inicjatywę, aby uzyskać to czego pragnie. Tego subiekta można przemianować na subiekta radykalnego – RPS (Radykalny Proszący Subiekt).
Podsumowanie analizy filozoficznej:  Dwa subiekty PP i PS istniejące w epoce kulturowej nazywanej moderną, znalazły się w sytuacji społecznej alienacji, w wyniku której nastąpiła transformacja subiektów na: PPO i RPS. W przypadku subiekta PPO można stwierdzić, że była to „alienacja do”, użytecznego podziału czasu jako wartości przekazywanej, natomiast u subiekta RPS odwrotnie nastąpiła „alienacja od” użytecznego podziału czasu. Generalnie w ramach paradygmatu moderny objawił się koncept użyteczności i związany z nim koncept realności. Oba subiekty przekształciły się w indywidua, które odmiennie rozpoznały normy i wartości w ramach modernistycznej analizy działań korzystnych bądź niekorzystnych, która to analiza weszła  w miejsce tradycyjnej analizy dobra i zła.
 
Alienacja to główny problem społeczeństw moderny i postmoderny  
 
   Rozpatrując modernę z jej czynnikami: kapitalistycznym, ideologicznym i moralnym dochodzimy do wniosku, że głównym problemem nowoczesnego społeczeństwa epoki moderny jest alienacja. Alienacja jest takim produktem socjalizacji, który  sam w sobie stanowi warunek człowieczeństwa i wolności jednostek. W tym rozumieniu alienacja przestała być historyczną przypadłością moderny i przekształciła się w uniwersalne ludzkie przeznaczenie. W rywalizacji różnych ideologii moderny zwyciężył liberalizm i stał sie jej hegemonem. 
 Społeczeństwo interpretowane w sposób liberalny jest składakiem  indywidualizmu i holizmu, które to składowe tworzą porządek oparty na przydzielaniu statusów według użyteczności. Przechodząc na poziom indywiduum dokonuje się konkretyzacja indywidualizmu i holizmu, w dynamiczną strukturę odpowiednio: indywiduacji i socjalizacji. Dopiero dzięki tym procesom człowiek uświadamia sobie, że jest człowiekiem. Ludzie chociaż są wolni nie mogą osiągnąć tego co chcą. Alienacja moderny polega na tym, że w ramach paradygmatu postępu socjalnego i rozumu obiecuje ludziom różne idee, których oni w swoim życiu nie zaznają co ich rozczarowuje i frustruje. Alienacja moderny upodabnia ludzi do maszyn. Dotyczy to również społeczeństwa postmoderny, w którym ludzie zmuszeni są układać się z rozbudowanymi biurokracjami, będącymi symulakrami racjonalności i zdrowego rozsądku.
 Prorok postmoderny Fryderyk Nietzsche pisał:
Czar dionizyjskości nie tylko sprzyja zawarciu ponownego przymierza człowieka z człowiekiem:  także wyobcowana...  natura znów świętuje uroczystość pojednania ze swym synem marnotrawnym, człowiekiem ... teraz niewolnik jest wolny, teraz rozsypują się sztywne, wrogie bariery międzyludzkie, ustanowione przez nędzę, samowolę i "bezczelną modę". 
1 2 Dalej» 

 Ilość odsłon:274851